Informacje

XXVIII Letnia Uniwersjada Gwangju 2015

Na zdjęciu: reprezentacja Polski: od lewej : Robert Floras, Mateusz Gołębiowski, Paweł Fertikowski

 

                Zgasł znicz uniwersjady. Opadły sportowe emocje. Tenisiści stołowi reprezentujący nasz kraj w stawce 30 zespołów męskich i 22 żeńskich spisały się co najmniej dobrze. Piąte miejsca drużynowo zarówno pań jak i panów, także męskiej pary deblowej Paweł Fertikowski – Mateusz Gołębiowski oraz miksta Fertikowski – Klaudia Kusińska – z jednej strony rodzą pewien niedosyt, wszak tylko jeden wygrany pojedynek oznaczał medal , ale z drugiej strony biorąc pod uwagę stawkę zawodników, to wynik, który przed zawodami wzięlibyśmy w ciemno.

                 O wysokim poziomie zmagań uniwersjadowych świadczy fakt, że w turnieju męskim Robert Floras z rankingiem światowym 153 był dopiero 18 w stawce startujących, Fertikowski z rankingiem 172 odpowiednio 19.

                 Najbardziej szkoda szansy medalowej w turnieju drużyn męskich. Nasza drużyna, rozlosowana z nr 10 (na podstawie rankingu narodowych reprezentacji ?), trafiła do grupy 5 z Niemcami i Filipinami. Wg drabinki turniejowej trafialiśmy w ćwierćfinale na nr 4 (Rosja), wcześniej w 1/8 na Estonię. A więc droga do medalu bez azjatów, a Rosję na AME w Genewie w finale ograliśmy 3:1. Jednak organizatorzy po fazie eliminacyjnej przelosowali turniej, rozstawiając tylko pierwsze cztery zespoły, a zwycięzców grup losując jeszcze raz ! Tym razem miejsce nr 5 w drabince turniejowej dostało się Francji (prezydentem FISU jest Francuz), a my dostaliśmy ich numer 7. I nasza droga do medalu zmieniła się diametralnie: w 1/8 Chiny Hongkong, ćwierćfinał Chiny Taipei, półfinał  Korea lub Japonia. A wszystko to pod czujnym okiem polskiego delegata technicznego ! Hongkongowi jeszcze daliśmy radę (3:1), ale z Tai Pei, mimo dobrego początku ulegliśmy 1:3 i żegnaj medalu – mamy nadzieję, że do następnej uniwersjady. Francuzi oczywiście skrzętnie wykorzystali uśmiech (chichot) losu zdobyli brąz.

                Rywalizacja tenisistów stołowych rozpoczęła się 6 lipca, w trzecim dniu zawodów. Polacy rozpoczęli od meczu „o wszystko” z klasyfikowanymi na 5. miejscu Niemcami, którzy mieli w swoim składzie 32. w rankingu światowym obrońcę Ruwena Filusa. Nasza drużyna, która miała w swoim składzie kontuzjowanego jeszcze w kraju Roberta Florasa, miała ograniczone pole manewru musząc go wystawiać na nr 3., aby nie musiał grać drugiej gry – zaryzykowała i swoją „jedynkę” Fertikowskiego wystawiła od razu na jedynkę Niemców. „Fertik” zagrał po profesorsku i pokonał zdziwionego faworyta 3:0 (9,8,7). Występujący z konieczności na „jedynce” Gołębiowski spisał się równie rewelacyjnie i ograł 3:0 (7,7,8) Flemminga. W trzeciej partii Floras zmagał się i z naturalizowanym Chińczykiem Qiu i ze swoją kontuzjowaną ręką. Dał radę obu przeciwnościom i po jego zwycięstwie 3:2  (12,-4,-4,9,5) zanotowaliśmy pierwszą sensację turnieju – faworyci przegrali 0:3. Ponieważ trzeci rywal grupowy Filipiny nie przystąpiły do rywalizacji drużynowej, polski  zespół zakończył fazę grupową na 1. Miejscu. I byłoby pięknie, gdyby nie wspomniane wcześniej „podwójne” losowanie.

                Jednak nie zrażeni tym Polacy przystąpili w bojowych nastrojach do meczu z Hongkongiem. Zwycięstwo 3:1, w poszczególnych partiach: Fertikowski – Wong 3:1 (-9,9,7,7); Gołębiowski – Chiu 0:3 (-9,-10,-8), Floras –Ng Cheuk 3:0 (8,8,4), Fertikowski – Chiu 3:0 (9,4,6) i awans do ćwierćfinału. Tę fazę turnieju rozgrywano w 4. dniu rywalizacji drużynowej wieczorem i była ona poprzedzona dopołudniowym turniejem mikstowym i popołudniowym deblowym (kolejne kuriozum organizacyjne, te konkurencje wznowiono dopiero po 2. dniach)). Miało to swoje przełożenie na wieczorną dyspozycję zawodników, którzy mieli już w „kościach” po cztery pojedynki. Gra o medal z Taipei zaczęła się dla nas rewelacyjnie. W pierwszym pojedynku Gołębiowski ograł 3:3 (13,6,6) jedynkę rywali Chianga. W drugiej grze Fertikowski prowadził z Huang Shengiem  (zawodnikiem Olimpii Grudziądz) 2:1 w setach – niestety następne były dla rutynowanego Tajwańczyka, który wyrównał stan pojedynku na 1:1. W trzeciej partii Floras nie sprostał Liao 1:3 (8,-5-9,-5), a zmęczony całodziennym graniem Fertikowski uległ Chiangowi 1:3 (-5,-8,7,-2) i nasza drużyna została sklasyfikowana na 5. miejscu w zacnym gronie Korei Płd., Niemiec i Belgii. W turnieju męskim, jak również żeńskim triumfowali Chińczycy. Wśród mężczyzn srebrny medal wywalczyła Japonia, po wygrany ćwierćfinale z Koreą, brąz dla Taipei i Francji.

                W turniejach indywidualnych o wysokie miejsca było jeszcze trudniej, bo rywalizowało w nich po pięciu zawodników z każdego kraju, a więc  pięciu Chińczyków, Japończyków itd. oraz po dwie pary deblowe i mikstowe. I właśnie w grach podwójnych nasze pary dołożyły jeszcze dwa piąte miejsca. Debel męski Fertikowski – Gołębiowski po zwycięstwach na deblami: mongolskim 3:0 i malezyjskim 3:1 ulegli w ćwierćfinale faworytom parze koreańskiej Kim Minseok – Jeong  Youngsik 1:4, podobnie jak mikst Fertikowski – Kusińska przegrali 1:4 z  Kim Minseok – Jeon, którzy zdobyli złoty medal. Złote medale w deblu męskim zdobyła para z Taipei Chiang – Huang, żeńskim Chinki Che – Jiang, a singlach triumfowali Japończyk Morizono i Chinka Che Xiaoxi.

Tadeusz Czułno