"Meksykanie oferowali dobry kontrakt za grającego trenera, ale wybrałem Francję" – przyznał jeden z najlepszych polskich tenisistów stołowych dwóch ostatnich dekad Daniel Górak. W przeszłości pokonał Ma Longa, Mistrza Olimpijskiego z Rio de Janeiro i 3-krotnego Mistrza Świata.
Niedawno 5-krotny Indywidualny Mistrz Polski podpisał roczny kontrakt z 2-ligowym Tours 4S TT. Wcześniej we Francji występował w drużynach, które zdobywały tytuł mistrzowski: Hennebont i Stella Sport La Romagne. Z nowym klubem ma za zadanie wywalczyć awans do ekstraklasy.
- Miałem też propozycję ze stolicy Meksyku, oferowano mi fajne pieniądze, opłacone mieszkanie i samochód, ale miałem pełnić rolę głównego trenera, koordynatora w klubie. A ja chcę być jeszcze wyłącznie zawodnikiem, nie szkoleniowcem. Poza tym to praca w centrum kraju, a mnie ciągnie nad morze... Dlatego wybrałem treningi w Gdańsku, gdzie mieszkam i dojazd na mecze do Tours nad Loarą. Być może będzie okazja pozwiedzać tamtejsze zamki – powiedział Daniel Górak podczas internetowego czatu LOTTO Superligi.
Na międzynarodowej arenie zawodnik pochodzący z okolic Krakowa wygrał m.in. z Chińczykiem Ma Longiem, mistrzem olimpijskim (2016) i 3-krotnym z rzędu mistrzem świata (2015, 2017, 2019). W mistrzostwach Europy zdobył dwa medale – srebrny w deblu z Jakubem Dyjasem (2016) i brązowy z drużyną (2007).
- Ma Longa pokonałem kiedyś podczas World Touru w Kuwejcie, ale to nie był ten sam pingpongista co dziś. Później fenomenalnie rozwinął swój atak, który jest znacznie mocniejszy od mojego. Ze swej gry obustronnym atakiem jestem zadowolony, chociaż ja gram bardziej rotacyjnie, nie z taką mocą. Pamiętam też mecz z Timo Bollem z ME 2007 w Serbii. W ostatnim secie prowadziłem 10:8 i jeszcze zagrałem mu piłkę po siatce, ale ostatecznie to słynny Niemiec triumfował 12:10. To była najbardziej bolesna porażka z tym rywalem – stwierdził Daniel Górak.
Jako junior wygrał ME w singlu i deblu w 2001 roku. Na pierwsze złoto IMP musiał czekać dziewięć lat. W tamtym czasie najczęściej zwyciężał Lucjan Błaszczyk, a tytuły zdobywali także Tomasz Krzeszewski, Jakub Kosowski czy – co było dużą niespodzianką – Artur Daniel.
- Mając niecałe 20 lat pojechałem na mistrzostwa świata, gdzie wygrałem z młodszym z braci Saive oraz grającym wtedy w barwach Chin Tang Peng. To była wręcz sensacja. Przegrałem dopiero z jednym z moich idoli Władimirem Samsonowem w 1/16 finału. Pierwszym moim idolem był Andrzej Grubba, zresztą w dawnych czasach jeździliśmy z kadrą na zgrupowania do Grenzau, gdzie mieszkał i nawet udało mi się go pokonać, a później podglądałem grę Samsonowa – przyznał.
Niedługo po opisywanych MŚ w Wiedniu Daniel Górak podpisał kontrakt z Hennebont, chociaż wydawało się, że trafi do ówczesnego europejskiego potentata Villette Charleroi.
- Byłem zdecydowany na Belgię, ale trenujący w Charleroi Thierry Cabrera namówił mnie na wspólne występy w Hennebont. Przekonywał, że liga francuska jest mocniejsza, a on się mną zaopiekuje i razem będziemy podróżować z Belgii do Francji na mecze. W tamtym okresie na co dzień ćwiczyłem w Belgii z Jean-Michelem Saive’em, Samsonowem, Smirnowem, Primoracem, Cabrerą czy Pistejem. To była fenomenalna grupa – podkreślił wielokrotny reprezentant Polski.
Po powrocie z Francji Daniel Górak odnosił sukcesy z: Trasko Ostrzeszów, Dartomem Bogorią Grodzisk Mazowieckim i Kolpingiem Frac Jarosław.
- Przez lata LOTTO Superliga bardzo mocno zmieniła się na plus, począwszy od oprawy meczów, transmisji telewizyjnych, po to co najważniejsze, czyli poziom gry. Zawodnicy nastawiają się na bardziej agresywny tenis stołowy, chcą szybko przejąć inicjatywę i zaatakować – zakończył Górak.